sobota, 25 kwietnia 2009

Dzień czternasty

Pada od samego rana i nie chce przestać. prawie przy każdym wejściu do sklepów przy centrach specjalne worki albo wiadra na parasole, w metrze komunikaty ostrzegawcze, że może być ślisko na schodach itp. Pochodziłem trochę dzisiaj jeszcze raz po Kowloon, przeszedłem ulicami wokół starego lotniska na Kai Tak, nie za wiele z niego zostało, czas robi swoje. W większości teren jest ogrodzony, jest kilka dzikich parkingów samochodowych, cały czas jeżdżą betoniary i spychacze, więc coś się dzieje, najpewniej powstaną tu kolejne mieszkania-wieżowce. Nadal funkcjonuje niewielki Hong Kong Aviation Club z helikopterami na na terenie klubu. Fragment pasa RWY13, nieczynny i niszczejący budynek cargo, część płyty postojowej, rozebrane drogi zjazdowe i dojazdowe do nieistniejącego terminalu - tyle udało się rozpoznać, porównując do tego, co znalazłem w sieci. Szkoda, że nie dało się pochodzić po resztkach pasa, wszędzie ogrodzenia i tabliczki informujące, że teren jest własnością rządu.

Pochodziłem jeszcze trochę po tej okolicy, idąc do MTR trafiłem do centrum handlowego, gdzie zahaczyłem o sklep muzyczny Tommy Lee, w centrum odbywał się jakiś festiwal dla Oxfam w celach charytatywnych, pooglądałem i posłuchałem trochę miejscowych, jak u nich z muzyką. Byłem w salonie gier, masa dzieciaków i same automaty. Najbardziej podobał mi się stół do symulacji wyścigów konnych z biegającymi małymi ruszającymi się miniaturkami. Ach strach pomyśleć, co dzieciaki mają w Japonii.

Wróciłem MTR z Kowloon Bay na Tsim Sha Tsui, zrobiłem odprawę on-line na loty powrotne. Nie mam drukarki, mam nadzieję, że na lotnisku jakoś wydrukuję kartę pokładową, według strony KLM taka możliwość istnieje. Odprawić można też się na jedej z dwóch stacji MTR - Hong Kong Station oraz Hung Hom. Nie skorzystałem z tej opcji, ponoć jest to bardzo wygodne.

Obejrzałem kwalifikacje F1, przed godziną 20 udałem się na Avenue of Stars, aby zobaczyć symfonię świateł, tym razem od strony Kowloon. Z tej strony wygląda to o wiele ciekawiej, niż z Victoira Peak, bo wszystko mruga i świeci w rytm muzyki. Deszcz nie przestraszył turystów, których było kilkaset. Wracając do Chungking Mansion sprawdziłem przystanki, skąd busem A21 pojadę jutro wieczorem z Nathan Road na lotnisko. Podróż o nazwie Hong Kong powoli dobiega końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz